Archiwum styczeń 2008


2 tydzień
26 stycznia 2008, 14:53
Mówi się że czas leczy rany, ale w moim przypadku się to nie sprawdza, przynajmniej na razie.

Minęły 2 tygodnie a u mnie się nic nie zmieniło, a nawet powiedziałbym że jest gorzej. Powoli chyba zaczyna mi odbijać bo gdy siedzę na lekcji i widzę że ktoś z nią rozmawia oprócz tego że czuje się jeszcze bardziej samotny to narasta we mnie coś dziwnego i ból który czuje zamienia się w agresje, złość, nienawiść sam nie wiem.
Martwi mnie to że czuje złość do kumpli z klasy którzy z nią rozmawiają, a większość z nich bardzo lubię...nie wynika to przecież z zazdrości o nią bo ani nie jest moją dziewczyną ani się już nawet o nią nie staram. Tak naprawdę to już o nic się nie staram.
Matury cz.2
22 stycznia 2008, 14:39

Matma rozszerzona 36% hihi w sumie myślałem że nie zdam, ale coś tam się udało stworzyć  więc taki słaby aż nie jestem. Jednak dużo pracy jeszcze przede mną...

Spokojnie mogę powiedzieć że wczorajszy  dzień był jednym z najlepszych od paru miesięcy ;] Niestety tylko jeden dzień to był...

Matury
21 stycznia 2008, 16:36

Ha oddali nam dzisiaj maturki, więc jakieś pocieszenie (chyba) mam.

50% Polski, 80% angol ;] Nie najgorzej przynajmniej jak dla mnie chociaż wiem że mogło być lepiej.

Czekam tylko na wynik z matmy rozszerzonej.

Dopiero co zacząłem prowadzić bloga a już mi  się to bardzo spodobało, tylko nie mam pomysłu co mogę dalej pisać (oczywiście poza moimi żalami,problemami itd). Jak na ironie mam ich jeszcze trochę więc na parę notek starczy...

Zwierzenia cz.1
20 stycznia 2008, 18:06

Chyba znowu będzie bez ładu i składu ale siedząc przy kompie nie mogę jakoś napisać tego co myśle podczas zasypiania... Wydaje mi się ze wytłumaczeniem na brak jakichkolwiek prób w kierunku zrobienie czegoś aby być z (boje się napisać jej prawdziwe imie aby ktoś się nie domyślił kim jestem-wiem żałosny jestem) wynika z tego że przez 18 lat nikt poza rodziną nie okazał mi czułości nie mówiąc już o namiastce miłości. Chyba nie ma za wiele osób takich jak ja które mając 18 lat nie miały by w życiu ani razu dziewczyny czy chłopaka, nie całowały się nawet raz, nic zupełnie 0. Jeżeli jednak jest ktoś taki to pewnie wie co to znaczy nie móc się przytulić do kogoś przez pare lat, zupełnie zwykłe nie zobowiązujące przytulenie się aby ulżyć sobie troche...

Drugim powodem jest jakaś dziwna przypadłość wynikająca chyba częściowo z pierwszej ( o ile ktoś zrozumiał o co chodzi w tym co napisałem :P) no it z tego że raczej zbyt przystojny nie jestem żeby nie powiedzieć brzydki, może nie jakoś bardzo ale czasami jak popatrzę w lustro to się dziwię że ludzie normalnie zemną rozmawiają ;x Tak więc druga przypadłość polega na tym że nie potrafię ZUPEŁNIE rozmawiać z dziewczynami szczególnie ładnymi. Spokojnie mogę powiedzieć że jestem osobą inteligentną która ma coś do powiedzenia na każdy temat, rozmawiając z kolegami moge gadac i gadac, opowiadać historyjki, kawały i ciekawostki. Jednak gdy przychodzi do rozmowy z dziewczyną nawet koleżanką z klasy to nagle jakbym miał pustkę w głowie i jedyny temat na jaki mogę coś powiedziec to szkoła. Nie żebym był nie śmiały(poza kontaktami zdziewczynami jak już wspominałem), bardzo łatwo mi nawiązywać nowe kontakty, jestem zawsze otwarty na nowych ludzi, a jednak jeszcze NIGDY nie odważyłem się podejść i zagadać do obcej dziewczyny, a tych które znam (a jest ich nie wiele szczerze mówiąc) nie śmiałem poderwać. Haha takie abstrakcyjnie wydaję mi się to pojęcie, aż się dziwię że użyłem tego słowa.

Dobra to się rozpisałem, zresztą na jeden z tematów o którym dawno już chciałem porozmawiać ale oczywiście nie miałem z kim...

Jak to się zaczęło
19 stycznia 2008, 19:22

Jako że założyłem tego bloga równo tydzień po tym jak postanowiłem zmienić moje życie (a może to życie postanowiło zmienić mnie ?) stwierdziłem że opiszę jak to się stało.

Tak więc let's starts from the begining czy jak tam się to pisze. Wstałem rano i doszedłem do wniosku że moje życie jest eufemistycznie mówiąc nie fajne głównie przez niespełnioną miłość... Dobra nie wiem co dalej pisać jak się namyślę to napisze.

Ok. Dlaczego doszedłem do takiego wniosku ? Otóż po studniówce którą najłatwiej opisać za pomocą słów "takiego tanga"

" Na sali wielkiej i błyszczącej
Tak jak nocne Buenos Aires
Które nie chce spać
Orkiestra stroi instrumenty
Daje znak i zaraz zacznie
Nowe tango grać
Siedzimy obok obojętni
Wobec siebie jak turyści
Wystukujemy rytm
Nie będzie tanga między nami
Choćby nawet cud się ziścił
Nie pomoże nic

Chociaż płyną ostre nuty
W żyłach płonie krew
Nigdy żadne z nas do tańca
Nie poderwie się

Bo do tanga trzeba dwojga
Zgodnych ciał i chętnych serc
Bo do tanga trzeba dwojga
Tak ten świat złożony jest

Zaleje w końcu Buenos Aires
Noc tak gęsta jak atrament
A gdy przyjdzie brzask
Co było w naszych sercach kiedyś
Kiedyś jak świecący diament
Cały straci blask

I choć będą znowu grali
Bóg to jeden wie
Nigdy razem na tej sali
Nie spotkamy się

Bo do tanga trzeba dwojga
Zgodnych ciał i chętnych serc
Bo do tanga trzeba dwojga
Tak ten świat złożony jest  "

stwierdziłem że zmarnowałem chyba jedyną okazję na taniec  i wogóle jakoś mi się przykro zrobiło, przez 18 lat marnowałem swoje życie. po 2.5 roku chodzenia do klasy z dziewczyną która mi się podoba jakoś nie byłem wstanie podjąć nawet próby żeby się do niej zbliżyć, a teraz nie dość że już za późno to jeszcze nie chce pogłebiać bólu który czuje za każdym razem kiedy jestem blisko. Wiem że kto nie próbuje ten nie wygrywa ale są sytuacje w których wiesz że nie wygrywasz